Część I: Początki Wielkiego Realu Madryt (1902 - 1922)


(Real) Madrid Club de Fútboloficjalnie powstał na początku XX wieku, dokładnie 6 marca 1902 (wtedy na dobre ta dyscyplina sportu "rozkręca" się w Hiszpanii) roku. Jednak nieoficjalne wieści niosą, że pod taką nazwą występowano jeszcze pod koniec wieku XIX. W 1897 roku w Hiszpanii działała grupa zwana Foot-ball Sky, która założyła większość madryckich ekip. Jedną z nich był dzisiejszy Real. Na owe czasy nie zatwierdzono w rejestrze klubów Madryckiego CF, gdyż uznano, że nie ma takiej potrzeby. W końcu jednak znalazła się grupa zagorzałych kibiców piłki nożnej, która założyła pierwszy, oficjalny klub piłkarski w Madrycie. Pierwszymi ludźmi rządzącymi późniejszym Realem byli: Juan Padrós Rubio (na zdj. po prawej) - Katalończyk i wegetarianin, główny pomysłodawca. Zalegalizował klub po dwóch latach prezydentury Juana Palaciosa (na zdj. po lewej), Enrique Varela (prezydent), Manuel Mendía (wiceprezydent), José de Gorostizaga (sekretarz), Antonio S. Neyra, Mario Giralt, Carlos Mertens. Álvaro Spottorno oraz Arturo Meléndez (członkowie zarządu). Nowy zarząd zatwierdził również klubowe barwy. Podobnie jak słynny London Corinthians, Madrid CF od tego momentu występować będzie w białych trykotach z granatowymi getrami (potem ulegnie to zmianie), czapeczką i purpurowymi wypustkami na rękawach koszul. Trzy dni po założeniu klubu rozgrywany jest pierwszy oficjalny mecz Madrytu. To jednak nie jest mecz o stawkę, lecz spotkanie, które ma wyłonić pierwszy skład z dwóch drużyn, które przyłączyły się pod madrycką banderę. W meczu wystąpili: drużyna niebieska - Meléndez, J. Padrós, Spottorno, Gorostizaga, Mendía, Páramo, Neyra, A. Giralt, F. Palacios, Martens i Rodero;drużyna czerwona - J. Giralt, Meléndez, Molera, Salvador, Valcárcel, Spottorno, Stampher, J. Palacios, Varela, Celada oraz Buenos. Wynik nie był ważny, a brzmiał on 1:0 dla niebieskich. Mecz odbył się na boisku przy alei Plaza de Toros. Siedzibami klubu zostały: zaplecze sklepu "Al Capricho", który był w posiadaniu braci Padrós. Do meczu piłkarze przygotowywali się w tawernie "La Taurina", która leżała nieopodal wcześniej wspomnianego boiska. 22 marca gazeta "Heraldo del Sport" drukuje instruktaż do gry w piłkę nożną, który napisał Anglik Arthur Johnson. Niedługo potem zostaje on pierwszym trenerem w futbolowej drużynie Madrid. 15 kwietnia klub działa już "pełną gębą", tegoż dnia zarząd klubu wybiera z wizytą do nowego króla Hiszpanii, Alfonso XIII. 13 maja, pechowego jak się okazało, wystartowała liga. Już na początek kibicom zaserwowano pierwsze "Gran Derby" pomiędzy Madrytem, a Barceloną. Katalończycy wygrali 3:1 mając w swoim składzie bardzo wielu piłkarzy zagranicznych. Na pocieszenie Blancos pokonują Espanol (późniejszy Espanyol) z Barcelony 3:2, w nagrodę otrzymując Copa de la Gran Pena, pierwsze trofeum w galerii madryckiego klubu.

Rok później, 8 kwietnia 1903 roku Madrid CF przegrywa finałowy mecz nieoficjalnych (oficjalne stały się dopiero w 1929 roku) mistrzostw Hiszpanii (zarazem był to Puchar Hiszpanii. To te rozgrywki decydowały o tym, kto jest najlepszą drużyną w kraju Corridy) z Athlétic Bilbao (2:3). Po końcowym gwizdku sędziego kapitan Blancos, J. Giralt poprosił kapitana baskijskiego klubu, Astorquia'ę o rewanż następnego dnia. W styczniu 1904 roku podpisuje kontrakty z Francuzami Moderno i Amicale oraz Hiszpanem Moncloą. Carlos Padrós porzuca stanowisko Madryckiego Związku Piłkarskiego, by przejąć schedę po bracie, Juanie w Realu Madryt. Pierwszy Puchar (mistrzostwo) Hiszpanii wpada w ręce "białych" już trzy lata po założeniu klubu, 16 kwietnia 1905 roku. Tym samym udał się rewanż za rok 1903, tym razem to madrycki CF triumfował nad Athlétic Bilbao (1:0). Gola po podaniu Pedro Paragesa strzelił Prast. Carlos Padrós zorganizował pierwszy mecz międzypaństwowy swojego klubu (23 października 1905). Było to możliwe dzięki wizycie francuskiego prezydenta Loubeta na Półwyspie Iberyjskim. W meczu pomiędzy Galia Sport Paryż i Madryt CF padł remis 1:1. W roku następnym kolejny powód do dumy, gdyż w stosunku 4:1 wygrywamy (drugi raz z rzędu) mistrzostwo Hiszpanii z… Athlétic Bilbao. Następnego dnia przegrywamy z Recreativo Huelva 3:0. Trzecie z rzędu mistrzostwo przychodzi do nas po roku - 30 marca 1907 roku. Po raz kolejny gola na wagę zwycięstwa zdobywa Prast, w pokonanym polu zostawiając Vizcayę Bilbao (pierwszy zdobywca Pucharu Hiszpani, zatem także pierwszy, nieoficjalny mistrz - 1902 rok). 13 kwietnia (tym razem szczęśliwa data) 1908 roku Real zdobywa już czwarte w historii mistrzostwo Hiszpanii, pokonując 2:1 Sporting Vigo. Tego samego roku zostaje wybrany nowy prezydent: Adolfo Meléndez. Carlos Padrós zostaje dozgonnie honorowym prezydentem. Własny stadion Real dzierżawi 31 października 1912 roku od Laureano García Comiso za 1000 peset miesięcznie. Boisko odgrodzone wysokim płotem nazwano O'Donnell, a w sezonie już na nowym boisku, w barwach Realu zadebiutował młody napastnik, Santiago Bernabéu. O nim jeszcze sporo przeczytamy później. Następne cztery lata, to okres bardzo "chudy" dla futbolu w Madrycie. 30 października 1916 roku Real gra w finale mistrzostw Hiszpanii ulegając… Athlétic, tak temu samemu, z Bilbao. Przebieg meczu i wynik lepiej przemilczeć, Królewscy zostali pogromieni 4:0. Przed tą bolesną porażką Real zdołał wywalczyć tytuł najlepszej ekipy regionu madryckiego, co było pierwszym od trzech lat trofeum o miano to właśnie. Rok 1916 przyniósł jeszcze jedną innowację: roszady w zarządzie spowodowały, że na stanowisko honorowego prezydenta wdrapał się dotychczasowy prezydent, Adolfo Meléndez. 15 maja roku następnego Real zdobywa kolejne mistrzostwo Hiszpanii po wspaniałym dwumeczu finałowym przeciwko Arena de Guecho. W składzie ekipy z Madrytu sporo nowych twarzy: Teus, Erice, Eulogio, Aranguren, Ricardo Alvarez, Antonio de Miguel, El Científico, Sansineca, bracia Petit, Castell, Bernabéu, Sotero Aranguren. Trzy lata później nadchodzi historyczna chwila. Dokładnie 29 lipca 1920 roku z rąk króla Hiszpanii, Alfonso XIII Madrid Club de Futbol otrzymuje tytuł królewski "real". Od tegoż momentu rodzi się Real Madrid Club de Fútbol, z tą nazwą występujący po dziś, z nie na darmo używanym przydomkiem - "Królewscy". Blancos w tym samym roku, 13 grudnia rozpoczęli tournee po Portugalii, pierwszy poważny wojaż zagranicą. Mogli się przekonać o "sacatrás", wojnie pomiędzy Benfiką, a Porto. Po odwiedzinach u sąsiada, Królewscy wyruszyli na Półwysep Apeniński, do Włoch. Tam zagrali pięć spotkań w Turynie, Bolonii, Liornie i Genui. Zatem pierwszy kontakt internacjonalny stał się faktem!

 

Część II: Stadion i Zamora - Człowiek Kot (1923 - 1940)


Tylko (a może aż) 11 lat Real grał na malutkim O'Donnell. 19 kwietnia 1923 Real po raz pierwszy rozgrywa mecz na swoim własnym stadionie Ciudad Linealis. W inauguracyjnym meczu Real pokonuje Irún 2:0 po golach José María Ubeda'y. W tym samym czasie Atletico Madryt wybudowało swój stadion Metropolitano, co czyni Madryt stolicą futbolu hiszpańskiego. Jeszcze bardziej pozycję Madrytu umocniło ukończenie prac nad nowym stadionem Realu, Chamartín. 17 maja 1924, na meczu otwarcia (Real - Newcastle) byli obecni m.in. José María Castell (to dzięki niemu stanął ten obiekt), a także Jego Królewski Mość D. Gonzalo, który dokonuje honorowego kopnięcia piłki ze środka boiska. Latem 1926 roku Real wybiera się na kolejny podbój Europy, tym razem obierając kierunek środkowy. Odwiedzając Danię, Niemcy i Francję Real uczy się nowych rzeczy o futbolu. Niektóre spostrzeżenia zmieniają nieco grę Królewskich udoskonalając ją. Po powrocie Real rozegrał parę towarzyskich "Gran Derby" przeciwko Barcelonie. Na krótki okres Real występuje w strojach bardzo modnych w Anglii: z czarnymi szortami i jedwabnym t-shirtem. Quesada wymyślił niedługo potem spalone, oraz rzuty karne. Barcelonie innowacje w regułach gry w futbol jednak nie przeszkadzają w wyeliminowaniu nas z półfinałów mistrzostw Hiszpanii. W lecie 1927 roku Real podąża za ocean, do Ameryki, by tam stoczyć kilkanaście pojedynków. Tournee zaaranżowane przez Bernabéu kończy się na 16 meczach, z których Real wygrał dziewięć, przegrał cztery i trzy zakończyły się remisem. Stosunek bramkowy to 44:22. Po raz pierwszy Real przemierzył drogę na inny kontynent, zresztą bardzo przydatny to był wojaż. 6 września 1928 roku zaprezentowani zostali nowi piłkarze, pozyskani z Uniónu Sporting: Cabo, Morera, López i Gaspar Rubio. Kolejny rok jest niezwykły, bo oto 10 lutego 1929 roku rusza liga hiszpańska (już nie w formie pucharowej). Na początek Real gromi 5:0 rywala ze stolicy Katalonii, jednak nie słynną FCB. (została pierwszym mistrzem Hiszpanii w historii), a skromną Europę. Merengues po tej wiktorii zostają pierwszym liderem w historii ligi. 1 września 1930 roku do Realu trafia legendarny Ricardo Zamora (ze znienawidzonej Barcelony), bodaj najlepszy golkiper w bogatej historii Realu Madryt. Cena 150 tysięcy peset całkowicie się zwraca, gdyż w Madrycie Zamora zyskuje miano jednego z najlepszych bramkarzy na świecie, oraz pomaga wydatnie Realowi w zdobyciu ligi hiszpańskiej w dniu 30 kwietnia 1931 roku. Real zostaje niekwestionowanym mistrzem mając na koncie… zero porażek! W składzie pojawiają się nazwiska już nieco bliższe obecnym fanom Realu: Ciriaco, Quincoces, Luis Regueiro, Hilario, Bestit, Olivares, a także Atena. To głownie dzięki Zamorze, Quincocesowi oraz Regueiro Real nie przegrał meczu, oraz stracił niewiele goli. Wkrótce miał nadejść okres glorii i chwały, drastycznie przerwany najpierw przez wojnę domową, a potem przez II wojnę światową. W 1933 roku, 6 maja Real zdobywa po 17 latach Puchar Hiszpanii (także mistrzostwo oraz króla strzelców, Olivaresa w swoich szeregach). W finale Królewscy pokonują Valencię 2:1 po golach Hilario i Lazcano. 28 kwietnia 1935 kończy się liga hiszpańska, która przynosi "białym" wicemistrzostwo (za Betisem). Napastnik Realu, Sanudo został trzecim najlepszym snajperem ligi z 17 golami na koncie. Co ciekawe, wszystkie te gole zdobył… w pięciu tylko meczach! Wyczyn to niemały. 18 czerwca 1936 ostatnią dla Realu, za to długo pamiętaną interwencją popisał się legendarny Zamora. Mówi się, że ta robinsonada dała po tym meczu przeciwko znienawidzonej Barcelonie Puchar Króla. Madrytczycy wygrywali 2:1, jednak od jakiegoś czasu grając w dziesięciu. Wtedy potężną "bombę" w światło bramki Realu strzela Escolá. Zamora, ku zdziwieniu wszystkim bez wyjątku, nie pozwolił lecieć futbolówce dalej. To sprawiło, że Zamora już nie był więcej piłkarzem, lecz legendą. Potem już nie było tak różowo. W kwietniu 1939 roku Pedro Parages zachęca do pomocy w odbudowie potęgi klubu. Po wojnie domowej w Hiszpanii zniszczone zostaje boisko, przekształcone w więzienie. Zginęło również wielu członków klubu, w tym działacze i piłkarze. To było jak ponowne założenie klubu, choć już niezupełnie od nowa. Parages udowodnił, że wszystko jest możliwe… Zagorzały kibic klubu ze stolicy, generał Franco ponoć wydatnie pomógł swojemu ukochanemu Realowi podniesienie się z wojny, którą sam zresztą sprokurował. Wtedy właśnie zaczęło się mówić o Królewskich, jako o klubie rządowym, partyjnym. Przez długie lata, nawet do teraz słyszy się co rusz głosy, że Realowi pomagają władze, a w federacji również klub ze stolicy traktowany jest pobłażliwie, co widać było wg oponentów po pracy sędziów na meczach z udziałem Merengues...

 

Część III: Santiago Bernabéu i złota epoka (1941 - 1951)


W czasie II wojny światowej odchodzi kolejny, wspaniały piłkarz: Jacinto Quincoces, jeden z najlepszych obrońców Realu, i w tamtych czasach na świecie. 5 kwietnia 1941 roku kończy karierę, jako legenda. Dwa lata później (znów 13 okazuje się szczęśliwa), 13 czerwca 1943 następuje największy bodaj krok w odbudowie klubu. Po kilku latach marazmu, Real w pucharowym meczu przeciwko FC Barcelonie najpierw pokonuje ją 3:0 na Montjuic, by w rewanżu ponownie wygrać. Wynik zapadł w pamięci na bardzo, bardzo długo madridistas (kibicom Realu), i culés (fanom Barçy). 11:1!Blaugrana na kolanach. Jeszcze w tym samym roku, 15 września kolejna bardzo ważna data dla klubu. Na prezydenta zostaje wybrany były piłkarz Realu, Fernando Santiago Bernabéu de Yeste. Tym samym rozpoczyna się okres zapisany wspaniałą kartą w historii Królewskiego klubu. 22 czerwca 1944 nowy prezydent kupuje grunt, na którym ma stanąć nowy stadion. Jeszcze w październiku tego roku rozpoczynają się prace budowlane. Chamartín, ów teren późniejszego (również wcześniejszego, zburzonego podczas wojny domowej) stadionu został poświęcony. Bernabéu obiecuje wzniesienie największego koloseum w Hiszpanii. W roku zakończenia wojny, 5 czerwca 1945, Encinas rezygnuje z posady trenera Realu, jego miejsce zajmuje dotychczasowy selekcjoner reprezentacji Hiszpanii, do niedawna najlepszy obrońca globu, Jacinto Quincoces. 10 lat (9.06.46) po rozegraniu ostatniego, pamiętnego finału Pucharu Hiszpanii, Real Madryt ponownie staje w szranki w finale tych rozgrywek, a w późniejszym rozrachunku zdobywa to trofeum pokonując Valencię (w roli faworyta) 3:1.
Niedługo Quincoces cieszył się posadą trenera; spełnił swoje ambicje dostając się do zarządu Blancos. W jego miejsce klub zatrudnia Luisa "Mangasa" Molownego, najpierw trzeba jednak zerwać jego kontakty z armią, co wkrótce się udaje i "Mangas" zostaje trenerem Realu, zresztą nie bez sukcesów… Już w grudniu, w pierwszy dzień świąt, pod opieką Molownego, Real zagrał piękny mecz przeciwko słynnej drużynie z Argentyny, San Lorenzo de Almagro. Ekipa z Ameryki Południowej przybyła na tournee po Starym Kontynencie, przed meczem z Królewskimi objawiając zbyt dużą pewność siebie i zlekceważenie rywala z Madrytu. Podczas meczu na Metropolitano (boisku Atletico) Real zaaplikował rywalowi z San Lorenzo cztery gole zamykając usta fanom (i nie tylko) tego klubu już podczas meczu. W czerwcu 1947 roku do klubu sprowadzeni zostają: Narro, Munoz, Pahino, Gabriel Alonso i Macala. Real wygr class="r"ywa drugi raz z rzędu Puchar Hiszpanii, a także puchar Evy Duarte Peron. Gwoli wyjaśnienia wypada podać, iż ów trofeum jest nazwane imieniem żony byłego prezydenta Argentyny. 14 grudnia tego samego roku odbywa się pierwszy mecz na nowym stadionie, nazwanym podobnie jak stary obiekt Chamartín. Prasa międzynarodowa określa ten stadion, jako najlepszy w Europie. Pierwszym strzelcem gola na historycznym terenie jest Barinaga. W inauguracyjnym meczu przeciwko Os Belenenses, Real zwycięża 3:1. 44 dni później Brytyjczyk Keeping, były zawodnik Southampton i Fulham zostaje trenerem Realu Madryt. Nikt jeszcze nie spodziewa się wtedy, jak zrewolucjonizowana zostanie taktyka Królewskich. Keeping ustawia drużynę w słynny sposób zwany WM (wczesna wersja holenderskiego "futbolu totalnego"). 4 miesiące później, w maju 1948 członkowie zarządu klubu decydują się na powierzenie Bernabéu funkcji el presidente do końca jego żywota, oraz mianują go honorowym prezydentem po wszystkie czasy. "(…)Z powodu jego zasług i wielkiego zaangażowania w działaniu na rzecz Realu Madrid Club de Futbol" - brzmiało oświadczenie zarządu. 1 września 1950 roku rodzi się książeczka (zawiera informacje o klubie) Realu Madryt. Tekst prosty i ambitny, stworzony dla wielkiej grupy kibiców, którzy "podążają razem ubrani w barwy ukochanego Królewskiego klubu". Na okładce można przeczytać rękopis legendarnego Bernabéu: "Życzę Wam wszystkim wiele sukcesów. I mała rada od starego człowieka: traktujcie dobrze swoich przyjaciół, ale wrogów o wielokroć lepiej. Duży uścisk dla wszystkich madridistas". Po ponad 40 latach przekazywania historii o fenomenie Realu Madryt, stary biuletyn znalazł swój koniec po powstaniu magazynu Realu Madryt ("Hala Madrid"). To właśnie ta gazeta będzie teraz łączyła kibiców Blancos, a także fanów z klubem.

 

Część X: Europo witaj nam! (1997 - 2000)

 

 

 


1 czerwca okazja do podsumowania pewnego okresu. 95 lat historii Królewskiego klubu, 2000 gier ligowych, z czego 1000 w roli gospodarza rozgrywany był właśnie tego dnia w Madrycie. Rywal nie był wymagający, Merengues pokonali gładko Extremadurę 5:0. Dwa tygodnie później, możemy świętować 27. mistrzostwo Hiszpanii. Zatem Królewscy wciąż "śrubują" swój rekord. Nikt inny nie zdobył dotychczas tyle razy czempionatu w La Liga. W tym roku przyszło to bez problemów. Podopieczni Fabio Capello zakończyli sezon 96/97 w "Lidze Gwiazd" (tak nazwano hiszpańską Primera) z mistrzowską paterą. To zarazem był koniec pracy Capello w klubie z Madrytu. Natomiast 23. sierpnia tegoż roku Real zdobył po raz piąty Superpuchar Hiszpanii. W finale na Santiago Bernabéu Blancos pokonali zdobywcę Pucharu Hiszpanii, FC Barcelonę. Katalończycy polegli 4:1, tym samym odrobiono stratę jednego gola z meczu na Nou Camp. Rok 1997 kończy się miłym akcentem. 14. grudnia kolejną rocznicę obchodzi stadion Realu Madryt. Santiago Bernabéu istnieje już 50 lat. Przy tej okazji otwarto uroczyście nowe pomieszczenia na stadionie, które znacznie podwyższają rangę obiektu, a także jego urok. Rok następny rozpoczyna się świetnie. 12 stycznia 1998 Real Madryt został przez FIFA wybrany najlepszym klubem w historii całej piłki nożnej. Alfredo di Stéfano i Ferenc Puskas zostają wybrani do pierwszej dziesiątki najlepszych piłkarzy świata. "Don Alfredo" wygrał klasyfikację... To nie koniec wielkich sukcesów.
20 maja w Amsterdamie Real pokonał Juventus Turyn 1:0 w finale Ligi Mistrzów (kiedyś Pucharu Mistrzów)! Dokładnie 32 lata i 9 dni czekali Królewscy na ponowne wzniesienie najbardziej prestiżowego trofeum w europejskiej piłce. Po golu Predraga "Pedji" Mijatovicia z 66. minuty spotkania (po zamieszaniu pod polem karnym Juve. Pedja strzela z najbliższej odległości pod poprzeczkę) Merengues mogli się radować w 90. minucie z sukcesu. Nie udało się po 16 latach, nie udało się także po 22. Jednak w końcu się stało, ku radości kibiców Blancos. Królewscy wystąpili w składzie: Illgner - Panucci, Sanchís (c), Hierro, Roberto Carlos - Karembeu, Redondo, Seedorf, Raúl (90' - Amavisca) - Mijatović (89' - Suker), Morientes (81' - Jaime). Na stadionie obecnych było wtedy 45000 ludzi, mecz sędziował Niemiec Helmut Krug. Ukarał on kartkami Hierro, Roberto Carlosa, Karembeu, Seedorfa, Davidsa i Montero. Trener Realu, Jupp Heynckes długo jednak nie cieszył się zwycięstwem swoich podopiecznych. Z powodu kiepskich występów w Primera División (dopiero 5. miejsce na mecie sezonu) został przez Lorenzo Sanza zwolniony. Nastała era Holendra Guusa Hiddinka, który jeszcze niedawno doprowadził reprezentację "Pomarańczowych" do czwartego miejsca na Mistrzostwach Świata. Zatem stał się drugim, po Leo Benhakkerze Holendrem, który dostąpił zaszczytu trenowania Królewskich.
Jeszcze w tym samym roku trzeba było rozegrać w Japonii mecz o Puchar Interkontynentalny ze zwycięzcą Copa Libertadores, odpowiednikowi Ligi Mistrzów z Ameryki Południowej. Przeciwnikiem okazał się brazylijski Vasco da Gama. W finale rozegranym na Stadionie Olimpijskim w Tokio Królewscy wygrali 2:1. Gole dla Merengues strzelali Roberto Carlos (z niemałą pomocą bramkarza Vasco, Nazy), oraz Raúl po wykiwaniu dwóch defensorów brazylijskich. Kapitan Sanchis mógł wznieść po raz drugi w historii Realu Puchar Interkontynentalny w geście zwycięstwa. Pierwszy raz miało to miejsce w 1960 roku. Historia zatacza koło 38 lat później... Jednak i ten sukces nie pomógł w utrzymaniu posady Hiddinkowi. Mimo, iż wygrał (w dziwnym, bądź, co bądź, ustawieniu: 1-3-5-2), wkrótce został zdymisjonowany przez Sanza. Zatrudniono, już drugi raz, Walijczyka Johna Toshacka. W założeniu miał odbudować potęgę Królewskich (Hiddink zostawił zespół w środku tabeli i zupełnej przeciętności). Stało się jednak inaczej, co tylko potwierdziło polskie powiedzenie: "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". Toshack w Lidze Mistrzów przegrał w ćwierćfinale z ukraińskim Dynamem Kijów, a ligowe wybryki Blancos lepiej przemilczeć. Po raz pierwszy od na prawdę wielu, wielu lat klub znalazł się jedno miejsce nad strefą spadkową (słownie: siedemnasta pozycja w lidze). Dlatego jeszcze pod koniec 1999 roku musiał pożegnać się z posadą. Prasa w Hiszpanii rozpisywała się o prezydencie Sanzu, który niemal jak rękawiczki zmieniał trenerów. Z pomocą, jak się wydawało tymczasową, przyszedł Vicente Del Bosque Fernández. Krótki czas trenował pierwszą drużynę w 1994 roku, potem prowadził drużyny juniorskie. Teraz też miał być tylko "na chwilę". Kiedy Lorenzo Sanz szukał odpowiedniego kandydata, drużyna Del Bosque poprawiała grę i prześcigała w lidze kolejnych rywali. W Lidze Mistrzów drużyna przeszła pierwszą fazę grupową. Sanz zdecydował się pozostawić "Sfinksa" i tylko czekać, co się wydarzy...
Real Madryt pokonał też drugą fazę, choć z niewielkimi problemami. W meczu z Rosenborgiem młody Aganzo strzelił gola na wagę awansu do 1 finału Champions League. Tam w wielkim stylu rozprawiliśmy się z Manchesterem United, W półfinale też pokonujemy, choć nie tak przekonująco, Bayern Monachium. Wielki dwumecz Nicolasa Anelki, pozyskanego przed sezonem, a długo nie mogącego się przebudzić. Królewscy w końcu trafiają do finału, głównie dzięki świetnym meczom Fernando Carlosa Redondo Neri, Argentyńczyka, który w 1994 roku przyszedł z Tenerife. Media określają drużynę, jako zależną od Redondo: "jak gra Redondo, tak gra Real" - pisano. Nietrudno się było z tym nie zgodzić, bo tak właśnie było.
W wielkim finale Ligi Mistrzów 1999/2000 Real trafił na Valencię. Był to pierwszy taki mecz finałowy, w którym zmierzyły się dwie ekipy z tego samego kraju. W podparyskim Saint-Denis, przy obecności 73000 widzów Real pokonał Valencię aż 3:0! Zresztą, zgodnie z oczekiwaniami, gdyż 24 maja 2000 Valencia po raz pierwszy zagrała w finale Ligi Mistrzów, więc doświadczenie na tym polu miała do tamtej pory znikome. Mecz prowadzony przez Włocha Stefano Braschiego długo toczył się w środku pola, choć widać było przewagę Królewskich. W końcu pierwszej części gry, tę przewagę udokumentowano golem. W 39. minucie po dośrodkowaniu Michela Salgado, celnie do bramki byłego bramkarza Realu, Canizaresa, trafia Morientes. Wielka radość na stadionie, gdzie również w przewadze, kibicowskiej oczywiście, byli Merengues. Mimo kilku dogodnych okazji Valencii nie zdołali wyrównać do przerwy. Podobnie jak w drugiej połowie. Real zagrał wprost genialnie, nie dopuszczając do sytuacji podbramkowych rywala, za to mnożąc swoje na polu karnym przeciwnika. Za przełomową można uznać sytuację z 68. minuty, kiedy wrzucona z autu przez Roberto Carlosa piłka zostaje odbita przez któregoś z defensorów Valencii przed pole karne. Tam dopada do futbolówki Anglik Steve McManaman, który kopnięciem przypominającym cios kung-fu lokuje piłkę w rogu bramki Canizaresa. 2:0! Valencia atakowała, odsłaniając się coraz bardziej, co zemściło się wkrótce... W 75. minucie rzut rożny dla drużyny z Mestalla. Piłka trafia jednak wprost pod nogi Savio, który długo się nie zastanawiając posyła długi kros w stronę Raúla. Ten, wychodząc dopiero z połowy boiska, nie był na spalonym. Rozpoczęła się gonitwa obrońców za Hiszpanem. W końcu "Dziecko Madrytu" wpada w pole karne, jednym zwodem oszukuje bramkarza i z prawej nogi uderza po ziemi w światło bramki. Djukić, obrońca Valencii nieco się pospieszył i w rezultacie piłka przeleciał centymetry za jego stopą. 3:0! Wiadomo było już, że nic i nikt nie odbierze 8. Pucharu Mistrzów dla Królewskich! Pod koniec ładny gest ze strony trenera Del Bosque: wpuścił on weteranów Hierro i Sanchísa. Ten drugi ma okazję podnieść po dwóch latach przerwy ponownie wielki i ciężki Puchar Mistrzów! Real na koniec wieku znów najlepszy w Europie! Znów zamknęło się koło historii. Królewscy jako pierwsi w historii tych rozgrywek wywalczyli to trofeum. Teraz kończą zdobyciem tegoż lauru wiek. Real wystąpił w składzie: Casillas - Michel Salgado (85' - Hierro), Karanka, Ivan Campo, Roberto Carlos - McManaman, Redondo (c), Ivan Helguera, Raúl - Anelka (80' - Sanchis), Morientes (72' - Savio). Raúl został wespół z kilkoma innymi piłkarzami najlepszym strzelcem tej edycji LM (10 goli)